menu
Jesteś tutaj: Home / Dla Mieszkańca / Aktualności

Wywiad z GrubSonem

Zapraszamy do lektury!

GrubSon: Chcę swoją twórczością przekazywać wartości 

GrubSon przed koncertem w Jastarni  opowiedział nam m.in. o tym, jak zmienił się Hip-hop na przestrzeni lat, o przekazywaniu wartości w muzyce oraz o podejściu do swojego największego hitu.

Oskar Struk: Zaczynał Pan swoją karierę pod koniec lat dziewięćdziesiątych, czyli w momencie, gdy Hip-hop przeżywał w Polsce swój najlepszy czas. Czy w związku z  tym łatwiej było zaistnieć?

 GrubSon: Myślę, że wstrzeliłem się w drugi etap rozwoju hip-hopu, bo gdy powstawały  Kaliber 44  czy Wzgórze Ya-Pa 3, to ja byłem bardzo młody, Gdy dowiedziałem się, że jest możliwość rapowania po polsku, zacząłem pisać pierwsze teksty. Wtedy była moda na  Hip-hop. Media to podchwyciły i wtedy ten ruch kulturowy udał się do podziemia,  gdyż powstały grupy, które nie miały z nim za dużo wspólnego. Ja wyrosłem właśnie na drugiej fali popularności tego gatunku, gdy ponownie wrócił do korzeni.        

- Zatem jak zmienił się Hip-hop na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat?

-  Jest mnóstwo fajnych ekip, które łączą przekaz z zabawą. Są również takie, które robią to na pokaz. Każdy robi to, co lubi. Ja wybrałem taką drogę. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat doszło do ogromnej zmiany. Nie wiem, czy na gorsze, czy na lepsze. Dostępność informacji jest tak duża, że każdy może wybrać swoją drogę. Ja jestem zawsze za tą, żeby mając możliwość przekazywania ludziom słowa, nieść ze sobą jakieś wartości. Troszeczkę brakuje mi kultury  Hip-hopowej, która nie odnosiła się tylko do muzyki i niosła pozytywne wartości.   

- Mówi Pan, że odnajduje w swojej działalności pewną misję. Na czym ona polega?

- Chcę przekazywać wartości, nie tylko młodym ludziom. Wiek tu nie ma znaczenia. W każdym momencie można sobie coś uświadomić. Chce skupić się na niesieniu pozytywnego przekazu przez muzykę. Dobrze to obrazuje jeden z moich tekstów: ”akceptuję siebie, twoja wola czy zaakceptujesz mnie”. Bardzo się cieszę, gdy inspiruję kogoś do myślenia.  

- Czy tytułowy numer z płyty „Gatunek L” jest gorzką  recenzją współczesnej młodzieży, która w znacznym stopniu promuje kult jednostki?      

- To jest bardzo ważne pytanie. Przez ostatnie kilka lat,  pisząc teksty z Gatunku L,  miałem wrażenie, że dominuje postawa „wykorzystam ten mement i znikam.” Teraz oczywiście inaczej to postrzegam. Zależy, co dla kogo jest ważne. Jedni chcą wykorzystać moment, a drudzy pragną pozostawić po sobie jakiś ślad na lata.

- Od wydania Pana premierowego albumu minęło 10 lat. Jaką metamorfozę przeszedł pan w tym okresie?

-  Wiele się zmieniło. Narodziny dzieci, obcowanie z ludźmi. Życie nauczyło mnie wielu fajnych rzeczy. Gdy słyszę te stare numery, to mam wrażenie, jakbym to nie był ja. To był pewien etap w moim życiu. Słuchając tego po latach,  wydaje mi się, że słucham innego człowieka, ale zawsze wywołuje to u mnie uśmiech.                       

- Jest Pan znany z hitu „Na szczycie”. Czy podchodzi Pan do niego z sentymentem ze względu na osobisty przekaz? 

- Nigdy nie miałem problemu, żeby śpiewać ten numer. Raz sobie zażartowałem, że go nie zagramy, ale ludzie się nie zgodzili (śmiech). Jeżeli ludziom się to podoba to super. To jest bardzo ważny kawałek dla mnie, który przypomina o moich ziomeczkach, którzy patrzą na mnie z góry i się uśmiechają.

- Dzięki temu utworowi przeszedł Pan do historii Polskiego hip-hopu, po raz pierwszy notując 100 milionów wyświetleń. Jak przyjął Pan informację o tym rekordzie?

-   Pierwszy wiadomość z gratulacjami przysłał mi Rahim (były członek słynnej grupy  Paktofonika, przyp. red.). 10 lat temu  w ogólnie nie przyszło mi to do głowy. To były czasy, kiedy nie myślano o wyświetleniach. Powiem szczerze, że „zmiażdżyła” mnie ta wiadomość. Wiedziałem, że jest blisko tego rekordu. Bardzo się cieszę, że udało mi się go osiągnąć.

       - Czy spotkając się w Jastarni możemy mówić o wyjątkowej energii miejsca i czy ma ona wpływ na jakość występu?

- To zawsze zależy, jaki był poprzedni dzień (śmiech). Lubimy podróżować i korzystamy z tego. Fajnie jak miejsce ma wyjątkową energię. Teraz na przykład wybieramy się na spacer nad morze (wywiad został przeprowadzony przed występem, przyp. red.).    

- Jakie cele stawia sobie Pan w kontekście dalszej działalności?

- Teraz jest mój jubileusz 15 lat na scenie. Moje marzenie się wkrótce ziści, czyli trasa „Sentymentalnie”. Zagramy w powiększonym składzie. Będą  sekcja dęta, kwartet, chórki. Planujemy stworzyć coś zupełnie nowego. Nie chcę tego szufladkować. Ważne, że będzie moje.

Na zakończenie: czego można Panu  życzyć?

- Zdrowia, bo zdrowie najważniejsze.

 

Rozmawiał: Oskar Struk.